Przejdź do głównej zawartości

Nie porywać się z motyką na słońce!

 Spotkanie ministrów spraw zagranicznych V4 w Łodzi - Ministerstwo Spraw  Zagranicznych - Portal Gov.pl

 

 

Rzadko kiedy moje zdanie odbiega od zdania profesora Bartyzela. A jednak...

Na wirtualnych łamach naszego portalu znalazła się fejsbukowa notka pana Profesora pt. Zmarnowana szansa Wielkiej Polski. W sensie ogólnym ciężko nie przyznać Profesorowi racji.

Dla przykładu, faktycznie „największym błędem Jagiellonów (jako władców Litwy) było niedokończenie Gedyminowego "zbierania ziem ruskich" (i przy okazji rutenizacji samego państwa litewskiego), co w przyszłości mogłoby faktycznie i trwale stać się Rzeczpospolitą Trojga Narodów, i przyzwolenie na to, aby już w XV wieku tym zbieraniem zajęła się zbarbaryzowana i moralnie znieprawiona niewolą tatarską Moskwa. Pokazuje to stałe przesuwanie się granicy litewsko-moskiewskiej na zachód. Potem mimo świetnych zwycięstw, jak pod Orszą, było już za późno, a wojny Batorego i zwycięstwa Żółkiewskiego były tylko przejściowym odepchnięciem moskiewskiej barbarii. Tę walkę przegraliśmy w drugiej połowie XVII wieku, a najgorszą rzeczą było wyślizgnięcie się nam Kijowa, bo kto ma Kijów, ten zyskuje tytuł do bycia panem całej Rusi.”  

W tym samym tonie pisał Konrad Rękas, tak hucznie potępiany dziś za swój trzeźwy umysł i bystre pióro „(...) nie wykorzystaliśmy czasu i możliwości dla pozbycia się konkurencji moskiewskiej, kiedy jeszcze było to w naszym zasięgu i powinno stać się najważniejszym celem polityki polskiej. Polskiej – bo ruskiej. Polski Ruski Mir za jednym zamachem powinien zlikwidować rywala i unicestwić groźbę okrążenia. Tymczasem pozostaliśmy bierni, a nasza oferta cywilizacyjna i polityczna stawała się coraz mniej atrakcyjna, nie tylko zresztą dla obszaru ruskiego. Ba, nawet naszą złotą kartę, nasz Kijów straciliśmy w wyniku buntu własnego chłopstwa i lądowych piratów, z którymi sami nie umieliśmy zrobić porządku. Moskwa przyszła właściwie na gotowe. I to także dlatego, że sami nie umieliśmy lub co gorsza nie chcieliśmy jej unicestwić i wchłonąć, gdy była jeszcze słaba.” Pod tym podpiszę się i ja – oburącz

Nie mogę się jednak zgodzić z późniejszym, czyli tym żedziś (...) naszym realnym celem może być jedynie zachowanie niepodległego bytu, ale właśnie dlatego im mniejsza i słabsza jest Rosja, im dalej od naszych granic (...), tym większa na to szansa. To rzeczywiście przywiązuje nas do rydwanu, którego woźnicą i hegemonem USA (acz nie wolno nam być harcownikami wybiegającymi przed szereg), co jest kulturowym i polityczno-ustrojowym nieszczęściem, ale - niestety - egzystencjalną koniecznością, bo naprzód (jak z kolei mawiał książę Adam) trzeba być, aby wiedzieć, jak być.

Niestety, szanowny pan Profesor wychodzi z założenia, że Rosja planuje atak na Polskę. To chyba objawy polskiej nadwrażliwości. Ta nadwrażliwość utrudnia nam bezemocjonalne myślenie o polityce wobec współczesnych, jak i przyszłości relacji polsko - rosyjskich. Na wschodniego sąsiada patrzymy poprzez pryzmat historii, która mówi, że Rosja zawsze nam zagrażała i robi to do dziś. Dla mnie, atak Rosji na Polskę możemy odłożyć na półkę science-fiction. Rosja nie może sobie na to pozwolić. Co do amerykańskiego rydwanu, choć nie jest wieczny, to Profesor ma rację. Jesteśmy nań w czasie obecnym skazani. Jeżeli tak jest, bądźmy chociaż rozsądni. Usiądźmy z tyłu. Szepcząc do hegemońskiego ucha, że skoro Rosjanie zmieniają mapę bezpieczeństwa na kontynencie, a ich wizja polityki bezpieczeństwa zakłada, że Rosja musi być otoczona strefą neutralną, to Ukraina - dotychczas postrzegana jako strefa pośrednia, której nie udało się zneutralizować środkami dyplomatycznymi, stała się faktycznym problemem. Rząd nasz musi wyraźnie zaznaczyć, że wojna pomiędzy Polską i Rosją jest niedopuszczalna w żadnym celu!  Co więcej, wiedząc że Rosja nigdy nie będzie przegraną stroną tego konfliktu, a NATO nigdy nie miało zamiaru militarnego wzięcia udziału w całej aferze.

Jeśli chodzi o powojenne stosunki dwustronne, jedno jest pewne: Rosja po wojnie będzie nadal istnieć. W jakiejkolwiek znajdzie się formie politycznej, nie wyparuje. Nie wyniesie się także na Madagaskar. Stany Zjednoczone i Unia Europejska po zakończeniu wojny nadal będą miały swoje interesy z Rosją. Uważam że właśnie teraz państwa członkowskie Grupy Wyszehradzkiej powinny wzmocnić swoją odrębność od reszty Unii. Jednak chcąc trzymać Rosjan z dala od siebie, nasza taktyka powinna być odmienna od Zachodniej. "Dziesiątka" Morawieckiego z kolei jest niczym innym jak wpisywaniem się weń.

Czy Ukraina, w jej obecnej formie, jest nam potrzebna jako strefa buforowa? Czy już teraz nie graniczymy z Rosją? Przyjazną jej Białorusią? Czy współpraca między Ukrainą i NATO może przynieść pozytywne skutki dla struktur bezpieczeństwa Polski? Całej Grupy? Jeśli naszym celem będzie odbudowa silnej, nie tylko militarnie, Polski, jeśli stosunki Zachodu, w tym i z pomocą Polski, z Rosją ulegną zmianie – to nie jest to jedyna opcja. Separacja Rosji od Polski może być przecież także zapewniona poprzez nowopowstałe państwa na terenie dzisiejszej Ukrainy. Bezpieczeństwo zostanie pogłębione przez realne zacieśnienie stosunków militarno-politycznych państw członkowskich naszej Grupy. I poprzez  zaadoptowanie przez te same państwa  węgierskiej polityki balansu wobec Rosji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Silne państwo narodowe jako fundament odbudowy Monarchia Universalis

    Z zasady konserwatyści nigdy nie byli największymi sympatkami państwa narodowego. W rzeczywistości, zawsze mieli oni zastrzeżenia, jeśli chodzi o zamysł – a zwłaszcza praktykę – prawdziwej i pełnej suwerenności narodowej. Konserwatyzm bazuje raczej na promowaniu ludzkiego rozkwitu w wielu zlokalizowanych formach, opartych na społecznej naturze człowieka. Konserwatysta świadomy jest tego, że człowiek kształtuje się w społecznościach rodzinnych, kościelnych i lokalnych. Zatem konserwatyści zawsze obawiali się nieograniczonej siły scentralizowanego aparatu rządowego uniemożliwiającego rekonfigurację relacji międzyludzkich.    Historycznie, zachowawcy byli powiązani z różnymi ruchami i stanowiskami politycznymi, które były postrzegane jako podważające ideę narodową, przywiązani do lojalności zarówno bardziej lokalnych, jak i bardziej uniwersalnych. Ścisłe powiązanie między jakimkolwiek prawdziwym konserwatyzmem a samorządem lokalnym było od wielu dziesięcioleci źród

Troszeczkę o Habsburgach naszych…..

    Siódmego kwietnia (2022) minęła 89 rocznica śmierci Karola Stefana Habsburga-Lotaryńskiego. Arcyksiążę Karol, syn Karola Ferdynanda i Elżbiety Franciszki, przyszedł na świat 5 września 1860 roku w Żidlochowicach na Morawach. W 1879 roku, otrzymawszy stopień Seefähnricha (podporucznik marynarki), wstąpił do Cesarsko-Królewskiej Marynarki Wojennej, o po odniesieniu szeregu służbowych sukcesów został mianowany Admirałem Wielkim w stanie spoczynku (1911). Dziedzicząc w roku 1895 Żywiec, Karol zapoczątkował żywiecką linię Habsburgów. Dobra żywieckie zawdzięczają swoją świetność zarówno jemu, jak też arcyksiężnej Teresie, to oni zainicjowali m. in. powstanie oranżerii i rozbudowę pałacu (w tym dodanie sali bilardowej, kręgielni i powiększenie kaplicy pałacowej). Najważniejszym jednak jest przywiązanie książęcej pary do ziemi i kultury polskiej. Oprócz języków niemieckiego, włoskiego, węgierskiego, hiszpańskiego, słoweńskiego i angielskiego rodzina arcy

Tylko podstawy!

Konserwatysta uważa, że ​​Prawda, Dobro i Piękno są ze sobą powiązane i że wszystkie rzeczy są mierzone względem tych trzech transcendentałów.   Konserwatysta wspiera porządek społeczny i rozwój istot ludzkich, które żyją we wzajemnych relacjach. Relacjach   między umarłymi, żywymi i nienarodzonymi. Konserwatyzm jest zakorzeniony w uznaniu, że Bóg jest naszym Stwórcą i że nieśmiertelna dusza ludzka wędruje przez sferę doczesności ku jej wiecznemu transcendentnemu spełnieniu. Wszyscy jesteśmy wadliwymi ludźmi potrzebującymi odkupienia, zdolnymi zarówno do wielkiego zła, jak i wielkiego dobra. Ponieważ człowiek jest z natury omylny, konserwatysta dąży do ograniczenia szkód, jakie może on wyrządzić poprzez nadużycie władzy, opowiadając się za jej ograniczeniem i rozdrobnieniem. Decentralizacją. Popierając lojalności lokalne. Rządy małomiasteczkowe, autonomie lokalne i wielowarstwowe suwerenności. Naturalne prawa ojca rodziny na skali mikro i uniwersalnego Rzymskiego – Katolicyzm